Nio i jest wieczorek znów. Dzionek nawet nawet, choć mógłby być lepszy.. Ehh duuużo nauki mam na dziś ale w chuj mi się nie chce... Nom ale nie pisze o tym bo mi się nie che. Maciek znów nie odezwał się cały dzień. W szkole tak jak zawsze. Iza sie nie odezwała. I ja tez nie mam zamiaru do niej sie odezwać. Nom a tak dla wiadomości, Iza to moja była przyjaciółka. Od trzech tygodni już nią nie jest... Brakuje mi jej:( Nie myślałam, że po stracie przyjaciółki będę czuć taka pustkę. Ale mówi się trudno.. ehh:( Teraz siedzę sobie na kompie i piszę notkę. Klikam na gg z kilkoma fajnymi kolesiami. Daleko mieszkają, ale spoko się z nimi gada:P aaaaa nio i zapomniałabym o najważniejszym wydarzeniu, które miało dziś miejsce... Mati powiedział mi, że mnie kocha... Co prawda poprzez łańcuszek, który wysłałam mu na gg ale jednak:) Teraz mam dylemat. Podoba mi się Mati.. i to zajebiście mi się podoba, ale ciągle mysle o Maćku i chciałabym go jeszcze kiedyś spotkać. :( Ehh i co ja mam robić... Do Matiego chyba coś czuję, bo przed poznaniem Maćka ciągle o nim myślałam.. tzn o Matim... ehh.. i sama nie wiem co mam zrobić. Ok kończę już, bo za dużo myśli mam w głowie... Buuuuziunie:*:*:*
muaa:*
Mam wiersz. który mówiłam na apelu w szkole:)
Smutny.. ale piękny.. i z miłości zrobiłabym to samo... :((((
Wiem, to już ostatni dzień
I z mojego życia pozostał jedynie cień.
Czekam na Twoje ciepłe słowa,
Myśli przelatują i ciąży mi głowa.
Lecz Ty nie przychodzisz, nie wypowiadasz tych pięknych słów...
Odwracam wzrok ku otwartemu oknu,
Spoglądam w dół i myślę,
Czy życie warte jest takich cierpień.
Uchylają się drzwi.. I pojawiasz się Ty.
Mówisz, że już nie istnieje słowo ,,MY"
Znów bez nuty wątpliwości spojrzałam przez okno,
Stawiam wszystko na jedną kartę.
Zamykam oczy i wychylam się, aż wypadam z okna.
W czasie spadania odczuwam wielką ulgę.
Już nikt mnie nie zrani...
Otwieram oczy i widzę moje ciało
I zastanawiam się, co mi to dało.
Mama płacze i ten jedyny szlocha
I mówi te słowa, których było mi brak.
Szeptem odpowiadam ,,Kocham Cię"
Spoglądam na napis na nagrobku,
Zmarła w wieku 15 lat...
I z mojego życia pozostał jedynie cień.
Czekam na Twoje ciepłe słowa,
Myśli przelatują i ciąży mi głowa.
Lecz Ty nie przychodzisz, nie wypowiadasz tych pięknych słów...
Odwracam wzrok ku otwartemu oknu,
Spoglądam w dół i myślę,
Czy życie warte jest takich cierpień.
Uchylają się drzwi.. I pojawiasz się Ty.
Mówisz, że już nie istnieje słowo ,,MY"
Znów bez nuty wątpliwości spojrzałam przez okno,
Stawiam wszystko na jedną kartę.
Zamykam oczy i wychylam się, aż wypadam z okna.
W czasie spadania odczuwam wielką ulgę.
Już nikt mnie nie zrani...
Otwieram oczy i widzę moje ciało
I zastanawiam się, co mi to dało.
Mama płacze i ten jedyny szlocha
I mówi te słowa, których było mi brak.
Szeptem odpowiadam ,,Kocham Cię"
Spoglądam na napis na nagrobku,
Zmarła w wieku 15 lat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz